Forum redorańskiego konkursu "Dlatego właśnie ja!"

Opis forum

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Komputery

#1 2007-08-23 22:27:39

Erakil

Administrator

Zarejestrowany: 2007-08-23
Posty: 4
Punktów :   

Prace dotychczas otrzymane

Jak w temacie. Zamieszczamy tu prace które otrzymaliśmy. Jeśli mnie nie będzie, a trza aktualizować, edytujcie ten temat.

Praca 1
Nenneu Mithsime napisała... [329 dnia roku 573 V Ery, 21:35, 23.08.2007]
"*Driadka podeszła do Ciebie, cicho stawiając stopy na bruku.* Dlaczego właśnie ja? A, nie wiem. Bo żebrać nie wypada, a to tak konkursikowato jest... Dobrego nigdy za wiele, prawda? Jestem niby na wyższym poziomie, a mam gorsze rzeczy. *Okręciła się.* Nie zasługuję na niego bardziej, niż inni praworządni obywatelowie... Ale śmiać się lubię. I według niektórych ponoć jestem śmieszna. Zabawne, jakie bywają różne kryteria oceny... O czym to ja... A, tak. Dlaczego właśnie ja? Nie wiem. Jeśli jakimś dziwnym trafem zachciałoby Ci się uczynić mnie posiadaczką choć jednego z tamtych przedmiotów, byłoby miło.

Trudno pisać "normalnie" na taki temat. Rozśmieszyć Cię? Jak? Opowiedzieć Ci kawał? Oklepane. No, nie wiem. *Zaplątała się.* A może Ci coś zaśpiewać? "O, o, biedronko ma.... Czemuś po zasłonie szła..." *Zaśmiała się.*

No, ten.
Nie mam co pisać, to chyba kończę. Nie mam jak kończyć. No to skończyłam. *Oddaliła się prędko.*"

wiek:81
jej podziękuję

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Praca 2
Neosider napisał... [1 dnia roku 573 V Ery, 00:01, 24.08.2007]
"Uważam że należy mi sie ta nagroda za ów unikalny nick w grze(sam go wymyslilem) za moj piękny profil w którym jak widać jestem poszukiwany i nagroda pieniężna pozwolily by mi zniknąć na jakis czas dopóki nie zrobi się ciszej, a nowiutki łuk byłby doskonały do rozszarpania szczurów które nocą wdzierają sie za mą koszulę. "

Neosider? Za pare dni będzie "Zmień nick podp. KtośTam"

wiek:6
akceptuję

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Praca 3
¤] Thorious Reg napisał... [179 dnia roku 574 V Ery, 11:45, 24.08.2007]
"*Do mistyka podchodzi Krwawy Elf - Upadły Paladyn. Próbuje do Ciebie jakoś przemówić, ale zawstydzenie nie za bardzo mu na to pozwalało.*
Eeee ... Proszę Pana !
*Powiedział do Mistyka ów Krwawy Elf, szturchając go lekko w ramię.*
Widziałem ... Widziałem ogłoszenie, na rynku w Redorii. (Na forum.). Podobno masz do oddania całkiem niezły ekwipunek.
*Krwawy Elf podrapał się po głowie, po czym kontynuował rozmowę : *
Wiedz, że oddając go mnie, oddajesz go w dobre ręce. A Dlaczego właśnie do mnie powinien on powędrować ??
*Upadły Paladyn na chwilkę zamyślił się, i powiedział : *
Dlaczego właśnie do mnie ... W sumie, to nie wiem, dlaczego właśnie Ja. Jedyne, co mogę powiedzieć, to to, że z ów ekwipunkiem, będę mógł siać pogrom na arenie ...
*Elf uśmiechnął się szeroko, po czym ukłonił się i rzekł raz jeszcze : *
Muszę uciekać, komu w drogę, temu szkło w nogę. Do zobaczenia !
*Paladyn odszedł powolnym krokiem w stronę siedziby klanowej, myśląc, że jest śmieszny. I że to właśnie w jego ręce powędrują wszystkie dobra.*"

wiek:49
jemu podziękuję

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Praca 4
Rotter napisał... [269 dnia roku 574 V Ery, 17:41, 24.08.2007]
"Trzask! *o okno rozbił się mały nietoperz, który właśnie spływał po szybie w dół. W parę chwil po tym, jak ów zwierzątko zniknęło z oczu pięciu zaskoczonych sędziów, siedzących wewnątrz budynku, w powietrze uniosło się parę smug ciemności, wijących się w dziwnym tańcu. Nagle, linie zniknęły, zostawiając na swoim miejscu postać. Przez szybę dało się zobaczyć tylko długi czarno czerwony płaszcz, krótkie włosy, oraz zielone oczy. Po chwili w drzwi ktoś zapukał. Jeden z sędziów zaprosił gościa, i widziany przed chwilą za oknem osobnik wszedł spokojnym, pewnym krokiem do wnętrza. Teraz, w świetle świec, stojących w różnych miejscach pomieszczenia, dało się zobaczyć więcej szczegółów. Był to wampir, co dało się łatwo zobaczyć po kłach odsłoniętych w uśmiechu. Jego krótkie włosy były ciemno brązowe, cera zaś całkiem normalna, niemal ludzka. Najdziwniejsze były jednak jego oczy. Zielone, co dało się zauważyć już wcześniej, jednak ze źrenicą, podobną kociej. Pod płaszczem widać było ciemne, niemal czarne szaty, lekko opalone w niektórych miejscach. Dało się dzięki temu rozpoznać w nim kowala. Przy pasie zaś widać było gładką, czarną pochwę od katany, bez żadnych zbędnych zdobień, oraz wygodną rękojeść, po której widać było, że jest używana. Wampir wyglądał jakby miał jakieś dwadzieścia cztery lata, lecz ile miał na prawdę, tego nie wie nikt, chyba nawet on sam. Rozejrzał się po sali i skłonił głęboko każdemu po kolei.* Nazywam się Rotter. *Jego głos epatował spokojem, nie był jednak zbyt śpiewny, co znaczyło ze jest on ludzkim wampirem.* Przybyłem do tej krainy rok temu, bez prawie niczego, prócz tego co widzicie teraz na mnie. Miałem tylko numer domu... tak, domu, raczej rudery, która o dziwo trzymała się w trzech wymiarach, ale mniejsza o to, numer domu, od przypadkowo spotkanego na drodze barda. Ledwie przybyłem na miejsce, i zacząłem mozolną naprawę, gdy odwiedził mnie hobbit. Początkowo myślałem - złodziej, jak w każdym mieście, przyjdzie i pobierze "Opłatę ochronną", czy inny równie wielki idiotyzm. Po chwili jednak dostrzegłem parę dziwnych elementów. Otóż ów krasnolud był w zbroi i... a zresztą mniejsza o to. Dość, że bez powodu, ten szlachetny wojownik wspomógł mnie, tak abym mógł odbudować swój warsztat i rozpocząć produkcję. Teraz pracuję aby móc mu się odwdzięczyć za tą pomoc. Odwdzięczyć też za jego szlachetność. Pracuję toteż w pocie... no taka przenośnia, przecież wszyscy wiedzą, że wampiry się nie pocą... aby mu odpłacić się pięknym za nadobne. Miałem zamiar zwrócić mu to z zarobków jako kowala, jednak dzięki temu konkursowi mam szansę zrobić to szybciej, a i rozwinąć jeszcze bardziej swój warsztat. *zamyślił się, myśląc nad dodaniem czegoś jeszcze do wypowiedzi, jednak nie znalazł, nic więcej, co mógłby powiedzieć po tak krótkiej obecności w krainie, toteż skłonił się raz jeszcze głęboko i wyszedł przez drzwi. Przez chwilę było słychać marudzenie o bolącej głowie i nosie, po czym nietoperz przeleciał za oknem, w stronę z której przybył paręnaście minut wcześniej.*"

wiek:3
akceptuję
(Komentarz Kubusia) - Cóż, jak na razie mój faworyt. Ale komentarze zostawmy na później...

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Praca 5
Mitrond napisał... [242 dnia roku 575 V Ery, 15:51, 25.08.2007]
"*Rosły wojownik imieniem Mitrond rasy Balrog wstał i z dumą pokazał swoje bicepsy ociekające krwią pokonanych goblinów i wilków, z uśmiechem na buzi wspominał chwile kiedy jak głupi osioł nie rozdał pkt Ap i męczyl sie strasznie z szczurem, powiedział*

Jestem w świecie RedoraN dopiero od kilku dni, bardzo mi sie tu podoba, jest tu dużo możliwości, których próżno szukać w innych grach.Ekwipunek i kasa bardzo by mi sie przydały, jak każdemu młodemu graczowi.
A teraz może rozbawię.

*Wstał ów rosły wojownik,odgarnął czarne jak smoła włosy ukazujac niezwykle przystojną twarz, a dziewczyny zachichotały z zachwytu nad jego klatą, powiedział*

Ktoś kiedyś powiedział: "Z kobietami nie spotyka sie po to by ich słuchać,od tego jest odtwarzacz mp3"

Dzięki ostatniemu zdaniu nie ma co liczyć na cokolwiek. Hm. - Sham
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Praca 6
"Starszy człowiek mówi :W dalekim zakątku lasu mieszka młody Ent o imienia Deef Dert..
Deef Dert mówi :Jestem młodym graczem mam zaledwie 11 lat. Moje życie toczę bardzo ciężko. Mam malutki domek a w nim tylko marne ,małe łóżko. Nie mam żadnej rodziny która może mi pomóc finansowo.
Staram się o jakąś prace ale nic nie mogę dla siebie znaleźć. Utrzymuje się tylko z wyrobów
różnych sprzętów. Chciałbym dodać że nie posiadam kopalni gdzie można zarabiać złoto. Mam nadzieje że moje życie zmieni się na lepsze. Nagroda którą można tu wygrać polepszyła by mi życie. Mam nadzieje że argumenty jakie podałem są wystarczające.

Z poważaniem Deef Dert"

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Praca 7
A`ss Mithr napisał... [291 dnia roku 575 V Ery, 19:07, 25.08.2007]
" Fajne konkursiwo, fajne. A dlaczego właśnie ja? A są powodzie... ojć, powody. No więc, skoro ma być śmiesznie i do tego opowiadanie, to taki epizod z życia napiszę.

"Pewnego dnia ja, A`ss Mithr otrzymałem list zapraszający do szkoły szpiegów. Miałem wtedy 14 lat. Oczywiście natychmiast zastosowałem się do wskazówek załączonych w liście, i udałem się do miasteczka, w którym sprzedawano potrzebne do szkoły rzeczy. Najpierw poszłem do sklepu krawca "Kop Ciuszek". Gdy już wykopałem wszystkie potrzebne mi ciuszki udałem sie do sklepu ze sprzętem szpiegowskim, potem z różnymi księgami. Przez cały rok przechodziłem szkolenie w szkole, a gdy otrzymałem świadectwo jej ukończenia, przemieniłem się w kota, i przyłączyłem do klanu Gromu, jednego z czterech kocich klanów. Było to ostatnie moje zadanie jako ucznia szkoły dla szpiegów. Miałem przemienić sie w wybrane zwierzę, i żyć z innymi tego samego gatunku tak długo, az poznam ich wszystkie sekrety i instynkty i zrozumiem do końca ich system życia. Miałem w tym czasie kilka wypadków. Wpadłem do bagna, wdałem się w bójkę z kilkoma wojownikami innego klanu, i wykonałem specjalną misję, za której wykonanie zostałem nagrodzony tytułem i rangą wojownika. Gdy zakończyłem swoje zadanie, zmieniłem sie z powrotem w elfa i przemierzyłem cały świat. Uratowałem plemię tubylców z Goracej Wyspy, oraz dokonałem sabotażu uzbrojenia wrogich wojsk. Potem przyłączyłem się do gangu złodziei, którego przywódcą obwołano mnie wkrótce. Potem przybyłem do miasta Redorii, w którym żyję dotąd jako włóczęga. Brałem udział w wielu bitwach, które moje wojska wygrały dzięki uaktywnieniu przeze mnie jaj 16 smoków: smoka ognia, powietrza, wody, ziemi, światła, śmierci, ciała, duszy, umysłu, natury, metalu, czasu, pustyni, kryształu, eteru i nocy, a także dzięki użyciu przeze mnie artefaktów, substancji i ziół takich jak: czarna jagoda, jaskółcze ziele, oddech poranka, oddech pustyni, paczuszka pandory, klucz pustki, trujący bluszcz, kwiat paproci, niezapominajki, kość nieumarłego, ziele trytonów, szafirowa woda, srebrny piasek, serce eteru, kryształowa figurka, serce nocy, serce magmy, klepsydra Ogdoad, żywokamień, żywodrewno, Ichor Luga i Soma. Zdobyłem wielu przyjaciół, wrogów zresztą też. Do dziś żyję spokojnie w Redorii, od czasu do czasu wdając się w bójki na karczmie:)". No, po tym małym epizodzie nadeszła chyba pora na odpowiedź. Dlaczego właśnie ja? Ponieważ dużo przeszłem, oraz chcę zbudowac klan, który połączyłby wszystkich, którzy mogą pochwalić sie podobnymi przeżyciami."



-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Praca 8
Ja napisał... [310 dnia roku 575 V Ery, 20:22, 25.08.2007]
"Witaj.

Jestem Ja. Zajsługuje na nagrode poniewaz Ja to ja a nie ty . Poniewaz każdy ci powie że: "Ja zasługuje na nagrode" więc od razu mozesz mi ją dac. Poza tym jestem taki odważny i silny. Przeciez tyle osob mowi: "Ja byc najlepszym wojownikiem/magiem/zlodziejem na swiecie! Więc jesli się zastanawiales komu dac tę nagrode to znalazles - mnie. Bo przeciez jestem nawet władcą. Gdy zapytasz go czy: "Ty to ty?" to on odpowie "Ja to Ja". W tych kilku niezaznaczonych punktach wyjasniłem że Ja zasługuje na nagrode .

PS. Mam nadzieje że się podobało. Mój prawdziwy nick to Nevir."

Erakil: eee... dość oryginalne

Miał pomysł i mnie rozbawił, podoba mi się. - Sham.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Praca 9
Lalaith napisała... [315 dnia roku 575 V Ery, 20:42, 25.08.2007]
"*Centaurzyca weszła na pocztę. Za ladą siedziała niezbyt lubiana przez nią elfka patrząca z nieciekawym wyrazem twarzy zza swych kwadratowych okularów. Centaurzyca odezwała się*
- Witam. Chciałam wysłać list...
- Do kogo? *Krzyknęła elfka swym piskliwym głosem przerywając mi w połowie zdania*
- Wszystko jest na kopercie...
- Phi *Parsknęła znów mi przerywając". Wszyscy biorą udział w tym konkursie ciekawe o co chodzi *Powiedziała do siebie* Pani już dziękuję *Krzyknęła na mnie* Żegnam.
- Do widzenia. *Powiedziałam i wyszłam*

*Zaciekawiona pracownica poczty otworzyła list żeby dowiedzieć się co to za konkurs*
"Witam! *czytała* piszę ten list, ponieważ chcę wziąć udział w konkursie. Zacznę może nietypowo : napiszę dlaczego NIE ja. No więc mam 7 poziom a nagrody są dla osób mających 5 poziom. Poza tym nie głoduję z biedy i nie jestem aż taka początkująca. Niektóre mikstury mogę zrobić sobie sama. Zapytacie więc 'Po co ona do nas pisze'. Odpowiem - dla rozrywki. Życie druida nie jest usłane różami i nie jest też specjalnie zróżnicowane. Monotonia. Całe dnie siedzę w mojej pracowni wytwarzając coraz to nowe mikstury.
Pewnego dnia wyszłam dokupić ziół i zobaczyłam ogłoszenie o konkursie. Pomyślałam - 'dlaczego nie?' i wysłałam ten list.
A więc dlaczego ja?
Sama nie wiem... Może dlatego, że podoba Wam się mój charakter pisma? Albo dlatego, że jestem kobietą? Te argumenty są niczym.
Nie muszę wygrać (a nawet nie powinnam, bo nie podałam sensownych argumentów) wystarczy mmi, że zapewnię Wam i sobie rozrywki.
Pozdrawiam!
Lalaith"
*Elfka skończyła czytać. W międzyczasie dosiadła się do niej koleżanka*
- Jeśli ona wygra *powiedziała pani z piskliwym głosem* To ja stanę się milsza dla klientów *prychnęła i rzuciła list na kupkę oczekujących do dostarczenia*"

Erakil: No to koniec z wysyłaniem listów przez gońców...

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Praca 10
Kreigan Foctavi napisał... [355 dnia roku 575 V Ery, 23:16, 25.08.2007]
"Paladynem czułem się od momentu, gdy wyruszyłem z domu. Wiodła mnie ku temu ciekawość i chęć pomagania innym. Uśmiechy tych, co mogłem pomóc były wystarczającą zapłatą za mój jak czasem bywało nieoceniony trud. Nigdy nie byłem najemnikiem, powiedzmy- nomadem zwalczającym wszelkie zło, które czaiło się pomiędzy zdradzieckimi umysłami obłąkanych morderców bądź potworów.
Posiadając zaledwie kilka sztuk złota byłem szczęśliwy, lecz do czasu. Znalazłszy leżącą na bezdrożach młodą dziewczynkę próbowałem uleczyć za pomocą prostych czarów, lecz bezskutecznie. Pognawszy do najbliższego znachora w okolicy ten przy drzwiach zażądał złota, którego nie miałem w takiej ilości… Czułem jak dusza niewinnej istoty owija mi się wokół szyi całując w policzek *pojawiły się łzy*, lecz nic to nie zmieniło. Serce z kamienia niewzruszonego lekarza ziewnęło znudzone i odeszło. Moje natomiast pękło. *Dlaczego właśnie ja? * Dlaczego to właśnie mi się to przytrafia? Pragnę nieść pomoc a nie wyręczać śmierć. Z większym doświadczeniem z całą pewnością ocaliłbym tę dziewczynkę. Spojrzałem na drzewo, gdzie przypięty nań kawałek papieru powiewał na wietrze, *Ludu Redorii, udowodnij swoje męstwo i prawość, weź udział w konkursie…* nie miałem ochoty na nic. Ciepłe jeszcze ciało dziewczynki zaniosłem do kościoła, gdzie przyjął je kapłan obiecując skromny pochówek w ogrodzie. Spojrzałem mu prosto w oczy*- przyjmij to ode mnie zacny mężu(5k) i spraw by chociaż jej pogrzeb był lepszy niż całe krótkie życie* poczym odszedłem kilka kroków wpadając na to samo drzewo. *. . . konkurs. . . do wygrania. . . złoto. . . ekwipunek. . . * pomyślałem, że może stanę do walki o trofeum z celem szczytniejszym niż kiedykolwiek. Może dzięki temu kupię mikstury które uleczą więcej chorych osób? Złoto przeznaczyć na rozwój i edukacji młodych dzieci? Zakupić narzędzia drwalom by budowali piękniejsze domy? Może. . złoto dla złota jest niczym. * Stałem tak i myślałem kilka minut, może to właśnie będę ja? Paladyn z sercem miękkim jak płatki róży.

Erakil:Nie wiem, jak Wy, ale dla mnie powyższe całkiem całkiem...

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Praca 11
Quald Gatro napisał... [4 dnia roku 575 V Ery, 00:13, 26.08.2007]
"jesli ten konkurs jeszcze trwa ...to chcialbym,zglosic swoja kandydature i sprobuje udowodnic dlaczego wlasnie ja!xD Mi na nagrodach nie zalezy lecz na dobrej zabawie biore udzial w konkursach bo licze na szczescie a nie na przychylnosc sedziow czy cos w tym stylu uda sie to uda a jak nie no to coz , tak bywa."

Erakil:Tere fere kuku

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Praca 12
Perrin alVere napisał... [271 dnia roku 576 V Ery, 17:47, 26.08.2007]
"Ja powinienem wygrać ten konurs ponieważ:

Jastem graczem początkującym i rzemieślnikiem właśnie dlatego ja powinienem wygrać ten konkurs.
Mam na razie bardzo mało pieniędzy i małe statystyki
więc pieniądze przeznaczył bym na trening..I na materiały do robienia żeczy..
A poza tym jestem krasnoludem odważnym i wędruje po górach i lesie więc ekwipunek przydał by mi się do obrony przed potworami....Przestrzegam także prawa redoranu ..

Z wyrazami szacunku Perrin alVere.."

Erakil:Ale nie przestrzega praw gramatyki

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Praca 13
¤] Erag napisał... [125 dnia roku 577 V Ery, 08:12, 27.08.2007]
""Krasnolud wszedł przez duże, rzeźbione drzwi do ogromnej Sali. Odchrząknął, skłonił się przed komisją i rzekł *Witam Szanowną Komisję* rzekł iście po Elfiemu.
*Na miano mi Erag, choć jeszcze parę lat wstecz mówiono mi Felundin.* dopowiedział.
Pewien Jegomość odparł *Witaj Krasnoludzie Eragu. Miło nam Cię widzieć. Powiedz: Dlaczego to właśnie TY zasługujesz na nagrodę? *Spojrzał na niego srogim wzrokiem.
*Panowie* rzekł *i Panie* tu skłonił głowę* Dlaczego ja powinienem być ów szczęśliwcem? To proste *uśmiechnął się* Pozwólcie że przedstawię Wam po krótce moją opowieść *odchrząknął ponownie i rozpoczął iście bardowską opowieść* Wiem że Władza mogła popełnić błąd i wybaczam im to. Zostałem spalony na stosie z haniebne rozdarcie duszy o które mnie oskarżono. To nieprawda! *zagrzmiał. Potrzebował ułamka sekundy by się opanować* Jak już powiedziałem, Władza mogła popełnić błąd i jej to wybaczam. Moja dusza powróciła z zaświatów jako nieustraszona chciała wrócić do swego ciała lecz tego już nie było. Dusze które jej towarzyszyły nie były już tak odważne, wolały u boku bogów spoczywać w spokoju. Ma jednak nie dała za wygraną. Choć nie miała ciała do którego mogła wrócić wstąpiła do ciała młodego Elfa który był martwy. Magowie próbowali przywrócić mu życie lecz tylko wyleczyli jego ciało. Więcej dla ów Elfa nie mogli zrobić. Ma dusza weszła do tego ciała lecz utraciła swą tożsamość. *tu Krasnolud musiał odsapnąć by zaczerpnąć tchu i kontynuować swą opowieść.* Gdy Elf Felundin, za którego się uważałem, wszedł do lasu by odpocząć dopadł go Mag który zamienił go w Krasnoluda. Tej opowieści już nie rozwijam bo nie jest potrzebna Komisji *znów skłonił głowę* Bynajmniej spotkałem Mnicha który nauczył mnie sztuki medytacji. Dzięki niej mogłem odkryć ponownie swe poprzednie życie, me wspomnienia, doświadczenia i mą śmierć *znów zaczerpnął tchu* oraz wspomnienia po śmierci… Teraz stoję tu próbując przekonać Was, iż jestem godny dostania nagrody. *Krasnolud zmienił swój ton głosu i rozpoczął nową frazę.* Dlaczego to ja powinienem dostać nagrodę… Ponieważ jestem jej godny. Po pierwsze: przez omyłkę Władców straciłem wszystko co miałem, dom, bogactwo, przyjaciół. Co za to dostałem? Hańbę mego mienia.
Po drugie: Ta nagroda nie pójdzie na rozkosze. Pójdzie na plany do tworzenia mych broni i zbroi, tych rzeczy które będę oferować innym by mogli walczyć dla chwały Króla i Naszego bezpieczeństwa. Będę mógł się rozwijać dzięki czemu Klan w którym jestem będzie mógł podnieść swą pozycję. Będę mógł wspierać Płomień Assurpaniapala! Assurbaniapl jest bowiem mym twórcą i Panem, lecz inni bogowie też są dla mnie ważni *dodał Krasnolud zatrzymując się. Nie zdał sobie bowiem sprawy jak mowa o chwale, honorze, Królu, bogach i Płomieniu tak bardzo podniosła jego serce, że te kazało mu chodzić po komnacie.* Po trzecie* kontynuował* Przydam się królestwu, a jeśli nie jemu to Klanowi. Gdy wzrosnę w potędze będę mógł wspierać młodych i niedoświadczonych wojowników i magów w tym mieście. *Krasnolud już się zasapał. Nigdy nie nadawał się na barda, nie był do tego stworzony.* Jednym słowem. Pieniądze będą mi potrzebne aby rozwinąć me rzemiosło, gdy to już zrobię przydam się Klanowi i będę mógł wspierać młode osoby np. przez sponsorowanie takich konkursów. Dlaczego to JA jestem najlepszy? *Krasnolud porozglądał się po prawie pustej Sali* A macie tu kogoś lepszego? Ja jestem odważny i stanowczy, honorowy i wierny, lepszego kandydata nie znajdziecie *rzekł. Nie wiedział co ma więcej dodać. Ten temat już go wyczerpał, on był rzemieślnikiem nie bardem który godzinami może opowiadać piękne historie, nie był minstrelem by śpiewać pieśni. Był Krasnoludem Rzemieślnikiem żyjącym w swym fachu, kochał swój młot.* Taa… to już wszystko. *Zakończył trochę kulawo, jak to Krasnolud* Mam nadzieję, że Komisja rozważy mą osobę. Żegnam i życzę miłego dnia. *Schylił głowę i odszedł od stołu na podwyższeniu, ku dużym drzwiom, szedł krótkim ale jakże dostojnym krokiem.



Ps. Wysyłając ten list mój wiek wynosi 15. Jestem po resecie postaci lecz taki już pozostanę.

Pozdrawiam
Erag ID 3541""

To też nie jest złe. - Sham
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Praca 14
Griswold napisał... [171 dnia roku 577 V Ery, 11:11, 27.08.2007]
"Nauczylem Chucka Norrisa kopu z pol obrotu. Dlatego wlasnie ja!!!!!"


Erakil:Wiem, niepoważny jestem zamieszczając to tutaj

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Praca 15
Khana napisała... [323 dnia roku 579 V Ery, 21:12, 29.08.2007]
"*podchodzi do Ciebie młoda dziewczyna. Jest tak drobnej postury, że początkowo nie masz pewności co do jej rasy- człowiek czy hobbit? Nieśmiało podaje Ci swoją dłoń i z uśmiechem zaczyna swój monolog* Witam. Z tego co mi powiedziano w karczmie to Ty jesteś jednym z organizatorów konkursu dla nowych mieszkańców krainy. Początkowo miałam wysłać Ci posłańca, jednak doszłam do wniosku, że lepsze wrażenie zrobi osobiste pofatygowanie się, w końcu o stokroć łatwiej jest naskrobać kilka zdań i wręczyć posłańcowi wraz z garścią złotych monet. Zresztą, cóż to za oszczędność! *niepewnie się uśmiecha, zaczyna kręcić młynki kciukami… Sprawia wrażenie, jakby właśnie zapomniała cały tekst przemowy, którą układała w myślał przez ostatnie dni* Hmm… Co ja to miałam mówić? Aha… Tak, dlaczego ja. Wybacz, nie przywykłam do proszenia kogokolwiek o cokolwiek ani do mówienia o sobie w superlatywach, co jest wielce wskazane w konkursie tego typu. A więc czemu to moja osoba miałaby zostać wyróżniona spośród wszystkich kandydatów? Jak widzisz, nie mam przy sobie żadnej broni, jestem rzemieślnikiem. Kobiecie jest się wyjątkowo trudno odnaleźć w takim fachu. Inni kowale szydzą ze mnie, twierdzą, że słaba płeć powinna szydełkować w domu lub ostatecznie biegać w mieczykiem po arenie zabijając szczury. Nigdy nie praktykowałam tego zawodu więc nie mam zielonego pojęcia w czym się szkolić i w co inwestować. Co za tym idzie, wiele pieniędzy po prostu roztrwoniłam nieświadoma chybionych inwestycji. Teraz, posiadając niewielką ilość doświadczenia wiem jak zainwestować pieniądze by szybko się rozmnożyły miast zniknąć z konta bezpowrotnie. Kolejną kwestią, która powinna przemawiać za moją osobą jest najcenniejsza w człowieku lecz często zapominana cecha- czysta dobroć. Sama chętnie i z przyjemnością pomagam ludziom. Jednak, sama potrzebując pomocy nie byłabym w stanie pomóc innym początkującym graczom. Jestem w stanie z ręką na sercu przyrzec, że otrzymawszy pomoc po trzykroć przekażę ją dalej. Zapewne znajdą się inni mężniejsi, silniejsi, poważniejsi, dowcipniejsi etc kandydaci ode mnie, jednak mam nadzieję, że ja również otrzymam wsparcie na nowej drodze życia *w tym momencie dziewczyna zatrzymała się, spojrzała Ci prosto w oczy, uśmiechnęła i dodała* Zapomniałam się przedstawić- Khana. Po prostu, bez nazwiska. Dziękuję za wysłuchanie mojej tyrady i życzę miłego dnia. *lekko się kłania, ciągle uśmiechając się serdecznie i odchodzi. "

Ta praca podoba mi się najbardziej. - Sham.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Praca 16
Na początek małe wyjaśnienie. Gracz przesłał mi swoją pracę na mój e-mail, gdyż, jak mi napisał na pocztę w Redo: "lepiej mu się tworzy w Wordzie". Dlatego zapewne pozostali sędziowie nie otrzymali jego pracy. Trzymajcie się czegoś, a najlepiej usiądzcie bo to będzie kawał historii.

Honor to Życie



Jako żem jest nowy mieszczan w krainie zwanej Redoran wypadałoby się najpierw przedstawić a więc imię me brzmi „Kufle wznoszą się do Toastu jako że rzecz dzieje się w karczmie”  Thrari Kamienna Wątroba pewnie się zaczynacie zastanawiać czemuż to ja jako honorowy krasnolud nie należę do żadnego klanu?
Chcecie usłyszeć więc moją historię jak się oto tutaj znalazłem ”Rozlegają się liczne głosy przytakiwania parę osób przytakuje tak gorączkowo aż rozlewa swój wieczny miód i piwo korzenne”.

Zaczęło się to dawno temu jakżem był jeszcze małym brzdącem należałem do klanu... nie niestety nie mogę wam powiedzieć jak nazywa się mój ród wiedzcie panowie jednak że mój Ojciec był wielkim wojownikiem i założyciele klanu o tutaj mam jego portret wiem że jest mały. Macie, ale jeśli któryś z was jełopy go obleje piwem to dzisiaj jego głowa będzie w mych dłoniach  a więc radzę uważać.

http://img110.imageshack.us/img110/8416/praca1vz3.jpg



Prawda że robi wrażenie. Ale wracając do Tematu kopalnie mojego Ojca mieściły się w Uberwaldzie do niego właśnie należała duma krasnoludów zwana „Miedzianką” dla was dużych ludzi to nic nie znaczy ale wiedzcie że jeśli to nie zrobi na jakimś Krasnoludzie wrażenia to nie jest prawdziwym krasnoludem jest jego imitacją i nie zasługuje na swą brodę.
Ale Uberwald nie jest krainą piwem i złotem płynąca o nie drodzy towarzysze w niej także mieszkają takie plugastwa jak wampiry, wilkołaki i ”wzdryga się” Trolle. Dramat mój zaczął się w karczmie podobnej do tej jednak było w niej zdecydowanie więcej znajomych twarzy i trzech moich przyjaciół a wiedzcie że jak krasnolud się z kimś zaprzyjaźni to jest przyjaźń zdolna kruszyć skały i Trolle. Nazywali się oni kolejno Nolin Stalowa Pięść, Frafur Płonące Młoty i Bari Żelazne Ucho. Nasza zabawa w karczmie trwała w najlepsze wiele się wtedy przelało wina i piwa o raz słynnej krasnoludzkiej wody która jest zdolna wypalić człowiekowi całe gardło i żołądek jeśli odpowiednio szybko nie zagryzie tego kiszlakiem a wy ludzie nazywacie to chyba „ogarki kiszone” nieprawdaż?
Pewnie się zapytacie co jest nieodpowiedniego w Zabawie i pijaństwie otóż chodziło o to że nasz klan właśnie był w stanie wojny z Trollami i ja zamiast stać w ramię w ramię z moimi braćmi piłem ”Rozlega się pomruk niezadowolenia wśród słuchających parę osób mamrocze pod nosem jakieś przekleństwa o tchórzach tylko jedna osoba siedzi w kącie nieruchomo” Spokojnie jednak panowie wiem że to było tchórzliwe zachowanie ale poniosłem karę pozwólcie mi opowiadać dalej. A więc gdy razem z moimi kompanami śpiewałem jedną z najwspanialszych krasnoludzkich pieśni (oda do złota) nagle do karczmy weszła postać owinięta w czarny płaszcz spod którego wyzierały niebieskie oczy.
Okazało się że to była Drowka jedna z najbliżych przyjaciółek mojego Ojca na imię jej był Triss była też magiem o potężnej mocy ”Nieruchoma postać w kącie zaczyna ci się przyglądać wydaje ci się że ją znasz” Pytacie się jak wyglądała otóż  miała ona czarne włosy zawsze miała z sobą swoją magiczną kosę i płaszcz z Piffai wyglądała na bardzo młodą Drowkę jednak z jej oczu wyzierała mądrość wieków i zawsze jej towarzyszył biały tygrys ponoć ostatni z swojej rasy.

http://img241.imageshack.us/img241/4262/praca2fy7.jpg



A przyszła do mnie z naprawdę tragicznymi wieściami nigdy nie zapomnę jej słów a rzekła ona ”Thrari z klanu(...) wiedz że twoi bracia zgineli dzisiaj w bitwie o byt naszego klanu kiedy ty oddawałeś się tutaj zabawą które nie przystoją porządnemu krasnoludowi. Wiedz jednak że nie minie cię zasłużona kara na mocy edyktu jaki dał mi twój Ojciec pozbawiam cię twojego klanowego imienia i masz z stąd natychmiast zniknąć wraz z tym toporem tako rzecze twój Ojciec i Władca” I nie pytajcie się mnie co się po tych słowach stało ponieważ ocknąłem się rankiem na totalnym pustkowiu z toporem w ręce i mapą z zaznaczonym Redoranem i zapasami wody na parę dni. A więc co mi pozostało postanowiłem wyruszyć w podróż do mojego być może nowego domu przez pierwsze dwa dni doszedłem do pobliskiego lasu w którym podobno starszy powiem co prawda że nie wiem jak z tym straszeniem ale zwierzyny jest tam do prawdy pod dostatkiem więc nie dziwcie się mojej decyzji że się zatrzymałem się na noc w tym nawiedzonym lesie. I tak mnie więcej po 7 godzinach snu poczułem że ktoś mnie obserwuje ale naprawdę się przeraziłem wtedy kiedy zobaczyłem że to mój najstarszy brat Odin. Najbardziej przeraził mnie jednak że wyglądał on tak jak żywy tylko w jego oczach one były puste i bezdenne i przede wszystkim kiedy bliżej do niego podeszłem stało on się całkowicie bezbarwny do teraz pamiętam jak wyglądał.

http://img175.imageshack.us/img175/1739/praca3ag6.jpg



Wierzcie mi jego słowa zraniły mnie bardziej niż stal zimnego miecza, a brzmiały one ”Bracie mój czemuż mnie opuściłeś!” wierzcie mi przepraszałem go najgoręcej jak mogłem ale jego jedyna odpowiedź  brzmiała ” Zdrajco udowodnij swoją skruchę i odzyskaj honor poprzez swe czyny do tego czasu nie jesteś mym bratem...” nie wiem co dalej mówił ponieważ nie mogłem dłużej wytrzymać tego co do mnie mówił i postanowiłem uciec.” Nagle w karczmie wybucha spór nie wiesz kto był prowodyrem ale najwyższa pora się ulotnić kiedy jednak zmierzasz ku wyjściu zauważasz że postać w czarnym płaszczu idzie za tobą nagle się” Posłuchaj nie wiem co od mnie chcesz ale wiedz że nie mam ani złota i nic co mógłbym ci dać poza moim toporem ”Nie poznajesz mnie ty wstrętny mały krasnoludzie nie jesteś godzien swojej Brody zdejmuje kaptur.

http://img98.imageshack.us/img98/322/praca4mz9.jpg



No to teraz wpadłem w kłopoty jest tyle Barów w tym mieście a ja akurat musiałem trafić do jednej karczmy z Gerdinem Szybkiepalce. Pytacie kto to jest a więc opowiem wam drodzy czytelnicy resztę tej smutnej historii dopóki jeszcze żyje. No a więc po wyjściu a raczej gwałtownej i bezwładnej ucieczce zatrzymałem się dopiero przy jakimś zarośniętym szlaku. Jednak po paru chwilach zdałem sobie sprawę że nie mam mojego toporu a wiecie krasnolud bez toporu to jak krasnolud bez ręki ale nie wyobrażałem sobie aby wrócić na miejsce mojego niedawnego noclegu z dwóch powodów po pierwsze uciekałem w panice i nawet nie wiem gdzie jest ten nocleg a po drugie bałem się że mój brat dalej tam będzie a tego moje krasnoludzie serce by nie wytrzymało. Postanowiłem więc zostać na tym szlaku do rana a potem wybrać się na poszukiwanie mojego rodowego dziedzictwa. No teraz tak z perspektywy czasu wiem że to była głupota zasnąć w pobliżu mało uczęszczanego szlaku bez żadnej broni więc nawet się nie zdziwiłem zbytnio że rano ocknął mnie kopniak w głowę i przemówił do mnie jakiś ohydny trep ”Te krasnolud budź się szef chcieć ciebie widzieć ale szybko” okazało się że mój „rozmówca” był orkiem lub półorkiem tak jak zresztą większość bandytów których zauważyłem jak wstałem wszyscy stali lub klęczeli tylko jeden z nich był na koniu miał on nałożony na głowę kaptur ubrany w zwykła czarną pelerynę tak jak i całe jego odzienie ale to co trzymał w ręce sprawiło że niemal wybuchłem z złości miał on ostatnią wartościową dla mnie rzecz jakim był mój topór ”widząc moją złość zaśmiał się tylko szyderczo i powiedział,  O to ci chodzi szczurzy pomiocie chcesz odzyskać swój toporek. „ Odpowiedziałem mu że nie chce go odzyskać ponieważ nie odzyskuje się rzeczy które są moją własnością i że mam nadzieje że odda mi mój topór gdyż może się to skończyć dla niego naprawdę źle. Jak pewnie się domyślacie niezbyt się przestraszył mojej groźby już zamierzał coś powiedzieć kiedy nagle z lasu wyskoczyły trzy niskie postacie. Teraz pewnie spodziewacie się niesamowicie krwawego opisu mojej walki w ramię w ramię z moimi dzielnymi towarzyszami jednakże wychowano mnie że najgorsza prawda jest łatwiejsza do powiedzenia niż najprostsze kłamstwo a więc powiem wam szczerze że kiedy rzuciłem się na jednego z moich oprawców odczułem przeszywający błysk bólu który zaatakował mnie z tyłu czaszki i zrobiłem jak na razie chyba najmądrzejszą rzecz z tej opowieści czyli zemdlałem. Kiedy się ocknąłem przed moimi oczami okazał się najwspanialszy widok jaki widziałem odkąd wyjechałem z Miedzianki moich dwóch wspaniałych przyjaciół.

http://img172.imageshack.us/img172/2443/praca5by6.jpg



Nolin Żelazna Pięść i Bari Żelazne Ucho jednak nigdzie nie widziałem mojego trzeciego kompana a więc się zapytałem gdzie jest Frafur? ”Na to pytanie moi przyjaciele pierwszy odpowiedział Nolin który zawsze był bezpośredni, poszedł do pani przyjacielu” Do jakiej pani się zapytałem i gdzie jest mój topór? ”Twój topór zabrał Frafur a pani to... pani przyjacielu chodź z nami to się dowiesz” Nie nigdzie nie idę dopóki mi tego nie wyjaśnisz Nolinie ”Wybacz Thrari” i znowu zapadła ciemność to się nazywa szczęście nie sądzisz czytelniku?. Ocknąłem się o dziwo nie w małym i ciemnym pomieszczeniu ale w wygodnie urządzonym pokoju i leżałem na prawdziwym łóżku naprawdę! Wiem że się zbytnio cieszę faktem że śpię na łóżku ale wierzcie mi po tylu dniach spania na niewygodnej ziemi robi z krasnoluda innego krasnoluda. Kiedy już dobrze się obudziłem i rozejrzałem zobaczyłem że moja położenie nie jest tak tragiczne jak powinno się wydawać a najbardziej ucieszył mnie fakt że na stole leżał mój piękny topór i nawet nie zmalał mój optymizm kiedy się okazało że przez pół godziny starałem się wyrąbać dziurę w drzwiach które były otwarte. Jednak to co zobaczyłem za otwartymi drzwiami było jednym z najbardziej makabrycznych widoków jakie widziałem.

http://img212.imageshack.us/img212/8789/praca6jw2.jpg



Pewnie myślicie że teraz jako Krasnolud postanowiłem rozpocząć krwawą zemstę za to co zrobiono moim przyjaciołom? O tuż nie gdyż my krasnoludy nie jesteśmy jak ludzie i tak to prawda gdybym spotkał tego który zrobił to moim kompanom to niechybnie jego głowa znalazła się na palu ale tej osoby już tam nie było która im to zrobiła jedyne co znalazłem przy zwłokach moich przyjaciół to ”ZDRAJCA NIE MA PRZYJACIÓŁ” i kim była ta pani ona nie mogła ich zabić to musiał być ktoś inny może duch mego Brata dręczony tymi pytaniami dołączyłem do karawany kupców zmierzających do Redoranu i tak oto trafiłem do karczmy a potem wprost w macki Gerdina Szybkopalcego. I jak pewnie zauważyłeś nie jestem zbyt dzielnym ani zbyt zaradnym krasnoludem dlatego właśnie ja powinienem dostać tą nagrodę a nie kto inny bo jak wszyscy wiemy nie ma ważniejszej sprawy niż odzyskanie honoru nieprawdaż przyjaciele a jeśli to do was nie przemawia to chociaż uratujecie me życie.

http://img167.imageshack.us/img167/2546/praca7ek2.jpg


Thrari Kamienna Wątroba
==============================================================================

Praca 17
Glaziu Dionga (3004) Wiek: 3 Poziom: 6
Glaziu Dionga napisał... [230 dnia roku 581 V Ery, 15:07, 31.08.2007]
"*Była ciemna, głucha, gwieździsta noc... Glaziu Dionga, oparty o swoją włócznię i tarczę siedział na skraju klifu i przyglądał się Redoranowi... Nagle podszedł do niego jego syn...*
-Ojcze...
-Synu...
-Chodź już do domu późno jest...
-Synu mój... Nie siedzę tu bez powodu... Widzisz... Z tego miejsca widać całe nasze królestwo... Dziedzictwo przodków naszych przodków... Przechodzące z pradziada na dziada, z ojca na syna... Jesteś już duży. Musisz więc wiedzieć, że nasze królestwo Redoran, dostaniesz i ty... Gdybym... Gdybym nie wrócił...
*Glaziu Dionga spojrzał prosto w oczy swojego syna. Wiedział, że ten rozumie. Syn nie odpowiedział... Uświadomił sobie, że wojna jest blisko*
-A teraz chodź!

*Nastał świt. Glaziu Dionga wyszedł ze swojego domu i wtem nadbiegł zwiadowca*
-Panie!
-Mów.
-Nadciąga wielka armia ludzi... Jest zbyt liczna abyśmy mogli przeciwstawić się jej! Nasza Horda jet zbyt słaba! Musimy ucie...
-MILCZEĆ!!!
*Krzyknął ze złością, przerywając zwiadowcy*
-Póki ja tutaj dowodzę! Póki ja jestem władcą Hordy! Nikt nie będzie uciekał! Może nasza armia nie jest liczna, ale pokażemy na co nas stać! Jeśli mamy oddać nasze ziemie to tylko podczas walki! Nikt! Powtarzam nikt nie będzie sie sprzeciwiał Hordzie Dionga! I albo wrócimy z tarczą... albo na tarczy! Teraz zwiadowco pobiegniesz ku armii ludzi i przekażesz im tę wiadomość:
*Zwiadowca ze strachem w oczach wsłuchał się w słowa Glazia*
-"Jam jest Glaziu Dionga! Jako władca Redoranu i przywódca Hordy Dionga oświadczam, iż nasz ród będzie walczył do ostatniego tchu! Do ostatniej kropli krwi! A wy... Bezpańskie psy będziecie cierpieć, ginąć, umierać, póki w duszach naszych płynie krew DIONGA! Bo Hordą Dionga jestem JA i każdy kto był ze mną wie, iż śmierć w obronie Hordy jest dla nas chwałą!"
*Glaziu Dionga opuścił głowę i pomyślał*
//Dzisiejsza noc będzie ciężka dla wszystkich...//
*Po czym jak gdyby nigdy nic położył się na łożu i zamknął oczy*

*Podczas tego odpoczynku przyśnił mu się sen proroczy o nieznanej dla nikogo treści. Nigdy jej nie wyjawił.*

*Obudzony przez blask księżyca zerwał się na nóg i ujrzał swoich poddanych*
-Panie... Podczas gdy ty odpoczywałeś zajęliśmy się przygotowaniami do walki. Szanse nasze są marne, lecz mamy na uwadze, ze honor i odwaga są najważniejsze w tej sytuacji.
*Przetarł oczy i jeszcze raz spojrzał... Po czym powiedział*
-Wy idziecie...
-No tak jak mówiłeś Panie idziemy, z Tobą ku chwale hordy!
-NIE! Zabierzcie moją żonę i mojego syna! Potem wyruszycie na wschód do odległych ziem Redoranu. Ja tutaj zostanę...
-Ale Panie...
-Róbcie jak mówię!!!
*Horda nie wiedziała co robić... Serca nakazywały im zostać przy władcy, lecz według przysięgi złożonej za czasów panowania pierwszego - Nikt nie może się sprzeciwić postanowieniu przywódcy - Po krótkiej chwili odeszli. W ich duszach zapanowała pustka*

*Pozostał sam w Redoranie i czekał na przyjście przeciwnika. Gdy nadszedł dowódca tamtejszej armii udało mu się znienacka pozbawić go głowy, lecz niemalże w tej samej chwili zasypało go grono strzał... Strata dowódcy dla tamtejszej armii nie była wielką stratą, gdyż nie był on jedynym dowódcą... Jego zwłoki jak i zwłoki naszego bohatera zostały zostawione przez maszerujących rycerzy.*

*Następnego dnia gdy przez Redoran przechodziła grupa magów zauważyli jak Glaziu Dionga leży na wznak z otwartymi oczyma. Jeden z wielkich magów zauważył, iż w oczach tego wojownika są ślady jego męstwa, wierności i umiejętności w walce. Reszta odeszła, a on postanowił przywrócić jego duszę do ciała.*

-Imunto Jaman, Kolessimo Kokum, Orken Darfen SERRRRRRRROOOOOOOOOOOOOOO!!!

*Wykrzyknął zaklęcie po czym władca ocknął się*

-Co? Co się stało?
-Witam Cię o wielki wojowniku, poległy na ziemiach tego Redoranu. Z Twoich myśli wyczytałem, jakie to miałeś wielkie plany dotyczące całego imperium. Niestety nie wszystko się skończyło po Twojej myśli. Teraz gdy jesteś znowu w postaci Żywego Ciała, możesz kontynuować swoje dzieło. Niestety nie będzie Ci łatwo. Nie udało mi się przywrócić Twoich umiejętności.
*Glaziu Dionga podniósł ręce i ze smutnym wzrokiem chwile na nie spoglądał. Po czym wstał i oświadczył*
-Serce moje zawsze było tutaj w Redoranie. Może i jestem słaby. Ale będę dalej walczył z panoszącymi sie po Redoranie przeciwnikami, godnie reprezentując ród Dionga.
*Wielki Mag podniósł głowę i ze zdziwieniem powiedział do Glazia*
-Czyś ty oszalał?! Po Redoranie grasują teraz najróżniejsze rasy! Hobbici, Trytoni, Taureni, Centauri i wiele innych! To nie jest już tak bezpieczne miejsce jak kiedyś! Twój syn nie odziedziczył Redoranu gdyż nikt nie przeżył walki z armią ludzi!
*Glaziu Dionga poczuł jak jego serce podchodzi mu do gardła... Jego syn nie żyje. Zabity przez ludzi.*
-Nie posiadam, żadnego uzbrojenia, ubrania, ale moje serce, odwaga i chęć pokonania przeciwnika wystarczą. Uda mi się nauczyć wszystkiego od początku! Pomszczę mojego syna!
-Ode mnie masz tylko trochę złota na początek. Teraz muszę już iść. Życzę powodzenia młodzieńcze!
-Dziękuję za wszystko!

*Wielki Mag odchodząc uświadomił sobie, że zrobił dobrze. Dzielny z niego wojownik. Oby tylko dał radę i znalazł dla siebie miejsce...*

*Glaziu Dionga zobaczył na ziemi leżący miecz po dowódcy, którego pokonał. Podniósł go i wyruszył w głąb Redoranu do dzisiaj walcząc z coraz silniejszymi przeciwnikami i pokazując wszystkim iż jego odwaga, męstwo i honor nie mają granic.*

Ostatnio edytowany przez Erakil (2007-08-30 21:27:25)

Offline

 

#2 2007-08-25 22:19:09

Sir Allinsar Ellie

Administrator

Zarejestrowany: 2007-08-24
Posty: 5
Punktów :   

Re: Prace dotychczas otrzymane

Tu są prace nadesłane do mnie, wszystkie są skopiowane do postu powyżej!

Lalaith 2252 Wiek: 19 poziom 7
[316 dnia roku 575 V Ery, 20:44, 25.08.2007]
"*Centaurzyca weszła na pocztę. Za ladą siedziała niezbyt lubiana przez nią elfka patrząca z nieciekawym wyrazem twarzy zza swych kwadratowych okularów. Centaurzyca odezwała się*
- Witam. Chciałam wysłać list...
"*Centaurzyca weszła na pocztę. Za ladą siedziała niezbyt lubiana przez nią elfka patrząca z nieciekawym wyrazem twarzy zza swych kwadratowych okularów. Centaurzyca odezwała się*
- Witam. Chciałam wysłać list...
- Do kogo? *Krzyknęła elfka swym piskliwym głosem przerywając mi w połowie zdania*
- Wszystko jest na kopercie...
- Phi *Parsknęła znów mi przerywając". Wszyscy biorą udział w tym konkursie ciekawe o co chodzi *Powiedziała do siebie* Pani już dziękuję *Krzyknęła na mnie* Żegnam.
- Do widzenia. *Powiedziałam i wyszłam*

*Zaciekawiona pracownica poczty otworzyła list żeby dowiedzieć się co to za konkurs*
"Witam! *czytała* piszę ten list, ponieważ chcę wziąć udział w konkursie. Zacznę może nietypowo : napiszę dlaczego NIE ja. No więc mam 7 poziom a nagrody są dla osób mających 5 poziom. Poza tym nie głoduję z biedy i nie jestem aż taka początkująca. Niektóre mikstury mogę zrobić sobie sama. Zapytacie więc 'Po co ona do nas pisze'. Odpowiem - dla rozrywki. Życie druida nie jest usłane różami i nie jest też specjalnie zróżnicowane. Monotonia. Całe dnie siedzę w mojej pracowni wytwarzając coraz to nowe mikstury.
Pewnego dnia wyszłam dokupić ziół i zobaczyłam ogłoszenie o konkursie. Pomyślałam - 'dlaczego nie?' i wysłałam ten list.
A więc dlaczego ja?
Sama nie wiem... Może dlatego, że podoba Wam się mój charakter pisma? Albo dlatego, że jestem kobietą? Te argumenty są niczym.
Nie muszę wygrać (a nawet nie powinnam, bo nie podałam sensownych argumentów) wystarczy mmi, że zapewnię Wam i sobie rozrywki.
Pozdrawiam!
Lalaith"
*Elfka skończyła czytać. W międzyczasie dosiadła się do niej koleżanka*
- Jeśli ona wygra *powiedziała pani z piskliwym głosem* To ja stanę się milsza dla klientów *prychnęła i rzuciła list na kupkę oczekujących do dostarczenia*"
=============================================================================

Mitrond 788 Wiek: 3 poziom 4
[243 dnia roku 575 V Ery, 15:55, 25.08.2007]
"*Rosły wojownik imieniem Mitrond rasy Balrog wstał i z dumą pokazał swoje bicepsy ociekające krwią pokonanych goblinów i wilków, z uśmiechem na buzi wspominał chwile kiedy jak głupi osioł nie rozdał pkt Ap i męczyl sie strasznie z szczurem, powiedział*

Jestem w świecie RedoraN dopiero od kilku dni, bardzo mi sie tu podoba, jest tu dużo możliwości, których próżno szukać w innych grach.Ekwipunek i kasa bardzo by mi sie przydały, jak każdemu młodemu graczowi.
A teraz może rozbawię.

*Wstał ów rosły wojownik,odgarnął czarne jak smoła włosy ukazujac niezwykle przystojną twarz, a dziewczyny zachichotały z zachwytu nad jego klatą, powiedział*

Ktoś kiedyś powiedział: "Z kobietami nie spotyka sie po to by ich słuchać,od tego jest odtwarzacz mp3""
//za ten odtwarzacz mp3 u mnie jest skończony//
=============================================================================

Deef Dert 628 Wiek: 11 Poziom: 9
[271 dnia roku 575 V Ery, 17:47, 25.08.2007]
"Starszy człowiek mówi :W dalekim zakątku lasu mieszka młody Ent o imienia Deef Dert..
Deef Dert mówi :Jestem młodym graczem mam zaledwie 11 lat. Moje życie toczę bardzo ciężko. Mam malutki domek a w nim tylko marne ,małe łóżko. Nie mam żadnej rodziny która może mi pomóc finansowo.
Staram się o jakąś prace ale nic nie mogę dla siebie znaleźć. Utrzymuje się tylko z wyrobów
różnych sprzętów. Chciałbym dodać że nie posiadam kopalni gdzie można zarabiać złoto. Mam nadzieje że moje życie zmieni się na lepsze. Nagroda którą można tu wygrać polepszyła by mi życie. Mam nadzieje że argumenty jakie podałem są wystarczające.

Z poważaniem Deef Dert"
=============================================================================


Kreigan Foctavius 455 Wiek: 12 Poziom: 7
[356 dnia roku 575 V Ery, 23:20, 25.08.2007]
"Paladynem czułem się od momentu, gdy wyruszyłem z domu. Wiodła mnie ku temu ciekawość i chęć pomagania innym. Uśmiechy tych, co mogłem pomóc były wystarczającą zapłatą za mój jak czasem bywało nieoceniony trud. Nigdy nie byłem najemnikiem, powiedzmy- nomadem zwalczającym wszelkie zło, które czaiło się pomiędzy zdradzieckimi umysłami obłąkanych morderców bądź potworów.
Posiadając zaledwie kilka sztuk złota byłem szczęśliwy, lecz do czasu. Znalazłszy leżącą na bezdrożach młodą dziewczynkę próbowałem uleczyć za pomocą prostych czarów, lecz bezskutecznie. Pognawszy do najbliższego znachora w okolicy ten przy drzwiach zażądał złota, którego nie miałem w takiej ilości… Czułem jak dusza niewinnej istoty owija mi się wokół szyi całując w policzek *pojawiły się łzy*, lecz nic to nie zmieniło. Serce z kamienia niewzruszonego lekarza ziewnęło znudzone i odeszło. Moje natomiast pękło. *Dlaczego właśnie ja? * Dlaczego to właśnie mi się to przytrafia? Pragnę nieść pomoc a nie wyręczać śmierć. Z większym doświadczeniem z całą pewnością ocaliłbym tę dziewczynkę. Spojrzałem na drzewo, gdzie przypięty nań kawałek papieru powiewał na wietrze, *Ludu Redorii, udowodnij swoje męstwo i prawość, weź udział w konkursie…* nie miałem ochoty na nic. Ciepłe jeszcze ciało dziewczynki zaniosłem do kościoła, gdzie przyjął je kapłan obiecując skromny pochówek w ogrodzie. Spojrzałem mu prosto w oczy*- przyjmij to ode mnie zacny mężu(5k) i spraw by chociaż jej pogrzeb był lepszy niż całe krótkie życie* poczym odszedłem kilka kroków wpadając na to samo drzewo. *. . . konkurs. . . do wygrania. . . złoto. . . ekwipunek. . . * pomyślałem, że może stanę do walki o trofeum z celem szczytniejszym niż kiedykolwiek. Może dzięki temu kupię mikstury które uleczą więcej chorych osób? Złoto przeznaczyć na rozwój i edukacji młodych dzieci? Zakupić narzędzia drwalom by budowali piękniejsze domy? Może. . złoto dla złota jest niczym. * Stałem tak i myślałem kilka minut, może to właśnie będę ja? Paladyn z sercem miękkim jak płatki róży. . .
=============================================================================
Erag ID 3541 Wiek: 15 Poziom: 5
126 dnia roku 577 V Ery, 08:16, 27.08.2007]
"Krasnolud wszedł przez duże, rzeźbione drzwi do ogromnej Sali. Odchrząknął, skłonił się przed komisją i rzekł *Witam Szanowną Komisję* rzekł iście po Elfiemu.
*Na miano mi Erag, choć jeszcze parę lat wstecz mówiono mi Felundin.* dopowiedział.
Pewien Jegomość odparł *Witaj Krasnoludzie Eragu. Miło nam Cię widzieć. Powiedz: Dlaczego to właśnie TY zasługujesz na nagrodę? *Spojrzał na niego srogim wzrokiem.
*Panowie* rzekł *i Panie* tu skłonił głowę* Dlaczego ja powinienem być ów szczęśliwcem? To proste *uśmiechnął się* Pozwólcie że przedstawię Wam po krótce moją opowieść *odchrząknął ponownie i rozpoczął iście bardowską opowieść* Wiem że Władza mogła popełnić błąd i wybaczam im to. Zostałem spalony na stosie z haniebne rozdarcie duszy o które mnie oskarżono. To nieprawda! *zagrzmiał. Potrzebował ułamka sekundy by się opanować* Jak już powiedziałem, Władza mogła popełnić błąd i jej to wybaczam. Moja dusza powróciła z zaświatów jako nieustraszona chciała wrócić do swego ciała lecz tego już nie było. Dusze które jej towarzyszyły nie były już tak odważne, wolały u boku bogów spoczywać w spokoju. Ma jednak nie dała za wygraną. Choć nie miała ciała do którego mogła wrócić wstąpiła do ciała młodego Elfa który był martwy. Magowie próbowali przywrócić mu życie lecz tylko wyleczyli jego ciało. Więcej dla ów Elfa nie mogli zrobić. Ma dusza weszła do tego ciała lecz utraciła swą tożsamość. *tu Krasnolud musiał odsapnąć by zaczerpnąć tchu i kontynuować swą opowieść.* Gdy Elf Felundin, za którego się uważałem, wszedł do lasu by odpocząć dopadł go Mag który zamienił go w Krasnoluda. Tej opowieści już nie rozwijam bo nie jest potrzebna Komisji *znów skłonił głowę* Bynajmniej spotkałem Mnicha który nauczył mnie sztuki medytacji. Dzięki niej mogłem odkryć ponownie swe poprzednie życie, me wspomnienia, doświadczenia i mą śmierć *znów zaczerpnął tchu* oraz wspomnienia po śmierci… Teraz stoję tu próbując przekonać Was, iż jestem godny dostania nagrody. *Krasnolud zmienił swój ton głosu i rozpoczął nową frazę.* Dlaczego to ja powinienem dostać nagrodę… Ponieważ jestem jej godny. Po pierwsze: przez omyłkę Władców straciłem wszystko co miałem, dom, bogactwo, przyjaciół. Co za to dostałem? Hańbę mego mienia.
Po drugie: Ta nagroda nie pójdzie na rozkosze. Pójdzie na plany do tworzenia mych broni i zbroi, tych rzeczy które będę oferować innym by mogli walczyć dla chwały Króla i Naszego bezpieczeństwa. Będę mógł się rozwijać dzięki czemu Klan w którym jestem będzie mógł podnieść swą pozycję. Będę mógł wspierać Płomień Assurpaniapala! Assurbaniapl jest bowiem mym twórcą i Panem, lecz inni bogowie też są dla mnie ważni *dodał Krasnolud zatrzymując się. Nie zdał sobie bowiem sprawy jak mowa o chwale, honorze, Królu, bogach i Płomieniu tak bardzo podniosła jego serce, że te kazało mu chodzić po komnacie.* Po trzecie* kontynuował* Przydam się królestwu, a jeśli nie jemu to Klanowi. Gdy wzrosnę w potędze będę mógł wspierać młodych i niedoświadczonych wojowników i magów w tym mieście. *Krasnolud już się zasapał. Nigdy nie nadawał się na barda, nie był do tego stworzony.* Jednym słowem. Pieniądze będą mi potrzebne aby rozwinąć me rzemiosło, gdy to już zrobię przydam się Klanowi i będę mógł wspierać młode osoby np. przez sponsorowanie takich konkursów. Dlaczego to JA jestem najlepszy? *Krasnolud porozglądał się po prawie pustej Sali* A macie tu kogoś lepszego? Ja jestem odważny i stanowczy, honorowy i wierny, lepszego kandydata nie znajdziecie *rzekł. Nie wiedział co ma więcej dodać. Ten temat już go wyczerpał, on był rzemieślnikiem nie bardem który godzinami może opowiadać piękne historie, nie był minstrelem by śpiewać pieśni. Był Krasnoludem Rzemieślnikiem żyjącym w swym fachu, kochał swój młot.* Taa… to już wszystko. *Zakończył trochę kulawo, jak to Krasnolud* Mam nadzieję, że Komisja rozważy mą osobę. Żegnam i życzę miłego dnia. *Schylił głowę i odszedł od stołu na podwyższeniu, ku dużym drzwiom, szedł krótkim ale jakże dostojnym krokiem.


Ps. Wysyłając ten list mój wiek wynosi 15. Jestem po resecie postaci lecz taki już pozostanę.
============================================================================
Khana (2643) Wiek: 4 Poziom: 6
[323 dnia roku 579 V Ery, 21:13, 29.08.2007]
"*podchodzi do Ciebie młoda dziewczyna. Jest tak drobnej postury, że początkowo nie masz pewności co do jej rasy- człowiek czy hobbit? Nieśmiało podaje Ci swoją dłoń i z uśmiechem zaczyna swój monolog* Witam. Z tego co mi powiedziano w karczmie to Ty jesteś jednym z organizatorów konkursu dla nowych mieszkańców krainy. Początkowo miałam wysłać Ci posłańca, jednak doszłam do wniosku, że lepsze wrażenie zrobi osobiste pofatygowanie się, w końcu o stokroć łatwiej jest naskrobać kilka zdań i wręczyć posłańcowi wraz z garścią złotych monet. Zresztą, cóż to za oszczędność! *niepewnie się uśmiecha, zaczyna kręcić młynki kciukami… Sprawia wrażenie, jakby właśnie zapomniała cały tekst przemowy, którą układała w myślał przez ostatnie dni* Hmm… Co ja to miałam mówić? Aha… Tak, dlaczego ja. Wybacz, nie przywykłam do proszenia kogokolwiek o cokolwiek ani do mówienia o sobie w superlatywach, co jest wielce wskazane w konkursie tego typu. A więc czemu to moja osoba miałaby zostać wyróżniona spośród wszystkich kandydatów? Jak widzisz, nie mam przy sobie żadnej broni, jestem rzemieślnikiem. Kobiecie jest się wyjątkowo trudno odnaleźć w takim fachu. Inni kowale szydzą ze mnie, twierdzą, że słaba płeć powinna szydełkować w domu lub ostatecznie biegać w mieczykiem po arenie zabijając szczury. Nigdy nie praktykowałam tego zawodu więc nie mam zielonego pojęcia w czym się szkolić i w co inwestować. Co za tym idzie, wiele pieniędzy po prostu roztrwoniłam nieświadoma chybionych inwestycji. Teraz, posiadając niewielką ilość doświadczenia wiem jak zainwestować pieniądze by szybko się rozmnożyły miast zniknąć z konta bezpowrotnie. Kolejną kwestią, która powinna przemawiać za moją osobą jest najcenniejsza w człowieku lecz często zapominana cecha- czysta dobroć. Sama chętnie i z przyjemnością pomagam ludziom. Jednak, sama potrzebując pomocy nie byłabym w stanie pomóc innym początkującym graczom. Jestem w stanie z ręką na sercu przyrzec, że otrzymawszy pomoc po trzykroć przekażę ją dalej. Zapewne znajdą się inni mężniejsi, silniejsi, poważniejsi, dowcipniejsi etc kandydaci ode mnie, jednak mam nadzieję, że ja również otrzymam wsparcie na nowej drodze życia *w tym momencie dziewczyna zatrzymała się, spojrzała Ci prosto w oczy, uśmiechnęła i dodała* Zapomniałam się przedstawić- Khana. Po prostu, bez nazwiska. Dziękuję za wysłuchanie mojej tyrady i życzę miłego dnia. *lekko się kłania, ciągle uśmiechając się serdecznie i odchodzi. "
===============================================================================
Glaziu Dionga (3004) Wiek: 3 Poziom: 6
Glaziu Dionga napisał... [230 dnia roku 581 V Ery, 15:07, 31.08.2007]
"*Była ciemna, głucha, gwieździsta noc... Glaziu Dionga, oparty o swoją włócznię i tarczę siedział na skraju klifu i przyglądał się Redoranowi... Nagle podszedł do niego jego syn...*
-Ojcze...
-Synu...
-Chodź już do domu późno jest...
-Synu mój... Nie siedzę tu bez powodu... Widzisz... Z tego miejsca widać całe nasze królestwo... Dziedzictwo przodków naszych przodków... Przechodzące z pradziada na dziada, z ojca na syna... Jesteś już duży. Musisz więc wiedzieć, że nasze królestwo Redoran, dostaniesz i ty... Gdybym... Gdybym nie wrócił...
*Glaziu Dionga spojrzał prosto w oczy swojego syna. Wiedział, że ten rozumie. Syn nie odpowiedział... Uświadomił sobie, że wojna jest blisko*
-A teraz chodź!

*Nastał świt. Glaziu Dionga wyszedł ze swojego domu i wtem nadbiegł zwiadowca*
-Panie!
-Mów.
-Nadciąga wielka armia ludzi... Jest zbyt liczna abyśmy mogli przeciwstawić się jej! Nasza Horda jet zbyt słaba! Musimy ucie...
-MILCZEĆ!!!
*Krzyknął ze złością, przerywając zwiadowcy*
-Póki ja tutaj dowodzę! Póki ja jestem władcą Hordy! Nikt nie będzie uciekał! Może nasza armia nie jest liczna, ale pokażemy na co nas stać! Jeśli mamy oddać nasze ziemie to tylko podczas walki! Nikt! Powtarzam nikt nie będzie sie sprzeciwiał Hordzie Dionga! I albo wrócimy z tarczą... albo na tarczy! Teraz zwiadowco pobiegniesz ku armii ludzi i przekażesz im tę wiadomość:
*Zwiadowca ze strachem w oczach wsłuchał się w słowa Glazia*
-"Jam jest Glaziu Dionga! Jako władca Redoranu i przywódca Hordy Dionga oświadczam, iż nasz ród będzie walczył do ostatniego tchu! Do ostatniej kropli krwi! A wy... Bezpańskie psy będziecie cierpieć, ginąć, umierać, póki w duszach naszych płynie krew DIONGA! Bo Hordą Dionga jestem JA i każdy kto był ze mną wie, iż śmierć w obronie Hordy jest dla nas chwałą!"
*Glaziu Dionga opuścił głowę i pomyślał*
//Dzisiejsza noc będzie ciężka dla wszystkich...//
*Po czym jak gdyby nigdy nic położył się na łożu i zamknął oczy*

*Podczas tego odpoczynku przyśnił mu się sen proroczy o nieznanej dla nikogo treści. Nigdy jej nie wyjawił.*

*Obudzony przez blask księżyca zerwał się na nóg i ujrzał swoich poddanych*
-Panie... Podczas gdy ty odpoczywałeś zajęliśmy się przygotowaniami do walki. Szanse nasze są marne, lecz mamy na uwadze, ze honor i odwaga są najważniejsze w tej sytuacji.
*Przetarł oczy i jeszcze raz spojrzał... Po czym powiedział*
-Wy idziecie...
-No tak jak mówiłeś Panie idziemy, z Tobą ku chwale hordy!
-NIE! Zabierzcie moją żonę i mojego syna! Potem wyruszycie na wschód do odległych ziem Redoranu. Ja tutaj zostanę...
-Ale Panie...
-Róbcie jak mówię!!!
*Horda nie wiedziała co robić... Serca nakazywały im zostać przy władcy, lecz według przysięgi złożonej za czasów panowania pierwszego - Nikt nie może się sprzeciwić postanowieniu przywódcy - Po krótkiej chwili odeszli. W ich duszach zapanowała pustka*

*Pozostał sam w Redoranie i czekał na przyjście przeciwnika. Gdy nadszedł dowódca tamtejszej armii udało mu się znienacka pozbawić go głowy, lecz niemalże w tej samej chwili zasypało go grono strzał... Strata dowódcy dla tamtejszej armii nie była wielką stratą, gdyż nie był on jedynym dowódcą... Jego zwłoki jak i zwłoki naszego bohatera zostały zostawione przez maszerujących rycerzy.*

*Następnego dnia gdy przez Redoran przechodziła grupa magów zauważyli jak Glaziu Dionga leży na wznak z otwartymi oczyma. Jeden z wielkich magów zauważył, iż w oczach tego wojownika są ślady jego męstwa, wierności i umiejętności w walce. Reszta odeszła, a on postanowił przywrócić jego duszę do ciała.*

-Imunto Jaman, Kolessimo Kokum, Orken Darfen SERRRRRRRROOOOOOOOOOOOOOO!!!

*Wykrzyknął zaklęcie po czym władca ocknął się*

-Co? Co się stało?
-Witam Cię o wielki wojowniku, poległy na ziemiach tego Redoranu. Z Twoich myśli wyczytałem, jakie to miałeś wielkie plany dotyczące całego imperium. Niestety nie wszystko się skończyło po Twojej myśli. Teraz gdy jesteś znowu w postaci Żywego Ciała, możesz kontynuować swoje dzieło. Niestety nie będzie Ci łatwo. Nie udało mi się przywrócić Twoich umiejętności.
*Glaziu Dionga podniósł ręce i ze smutnym wzrokiem chwile na nie spoglądał. Po czym wstał i oświadczył*
-Serce moje zawsze było tutaj w Redoranie. Może i jestem słaby. Ale będę dalej walczył z panoszącymi sie po Redoranie przeciwnikami, godnie reprezentując ród Dionga.
*Wielki Mag podniósł głowę i ze zdziwieniem powiedział do Glazia*
-Czyś ty oszalał?! Po Redoranie grasują teraz najróżniejsze rasy! Hobbici, Trytoni, Taureni, Centauri i wiele innych! To nie jest już tak bezpieczne miejsce jak kiedyś! Twój syn nie odziedziczył Redoranu gdyż nikt nie przeżył walki z armią ludzi!
*Glaziu Dionga poczuł jak jego serce podchodzi mu do gardła... Jego syn nie żyje. Zabity przez ludzi.*
-Nie posiadam, żadnego uzbrojenia, ubrania, ale moje serce, odwaga i chęć pokonania przeciwnika wystarczą. Uda mi się nauczyć wszystkiego od początku! Pomszczę mojego syna!
-Ode mnie masz tylko trochę złota na początek. Teraz muszę już iść. Życzę powodzenia młodzieńcze!
-Dziękuję za wszystko!

*Wielki Mag odchodząc uświadomił sobie, że zrobił dobrze. Dzielny z niego wojownik. Oby tylko dał radę i znalazł dla siebie miejsce...*

*Glaziu Dionga zobaczył na ziemi leżący miecz po dowódcy, którego pokonał. Podniósł go i wyruszył w głąb Redoranu do dzisiaj walcząc z coraz silniejszymi przeciwnikami i pokazując wszystkim iż jego odwaga, męstwo i honor nie mają granic.*
"
Tu są prace nadesłane do mnie, wszystkie są skopiowane do postu powyżej!

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.3lo1b.pun.pl www.phw.pun.pl www.git-ludzie.pun.pl www.asgslask.pun.pl www.hple.pun.pl